[VIDEO] Sędzia Agnieszka Połyniak uznała policjantów mających problemy z pamięcią za wiarygodnych. Pracodawczynię z Kłodzka skazała prawomocnie na 120 godzin robót publicznych za ich rzekome znieważenie. Ale nie nakazała ich przepraszać!
Bożena Zalewska nie wytrzymała, kiedy sędzia Agnieszka Połyniak wygłaszała ustne uzasadnienie prawomocnego wyroku skazującego ją na roboty publiczne. Sędzia uznała, że funkcjonariusze policji to osoby wiarygodne a ich zeznania są zgodne z prawdą.
- Mówili, że było mnóstwo ludzi. A na tych obrazach z monitoringu widać ,ze nikogo tu nie ma. Powinniście ścigać policjantów za fałszywe zeznania - denerwowała się Bożena Zalewska prezentując wydruki zdjęć z kamery filmującej okoliczności zdarzenia sprzed banku PKO BP w Kłodzku.
24 września 2013 roku kamera zarejestrowała samochód Bożeny Zalewskiej i nadjeżdżający policyjny radiowóz. A policjanci zeznali pod przysięgą, że zostali obrażenie słowami, które słyszeć mnóstwo ludzi. A nawet jakiś starszy pan miał się oburzać i zwracać uwagę policjantom, "że tak się dają poniżać". Tyle że funkcjonariusze nie potrafili podać imienia ani nazwiska tego rzekomo oburzonego starszego pana, ani danych żadnych innych rzekomych świadków tego rzekomego znieważenia.
Takich słów nie słyszał nawet Wiktor P, który wezwał na tę interwencję funkcjonariuszy policji i stał przy radiowozie. Tych słów też nie słyszał też strażnik miejski Arkadiusz Nowak, którego obecność na miejscu zdarzenia ukryli przez prokuraturą i sądem również rzekomo znieważeni funkcjonariusze Paweł Mazurek i Piotr Adamkiewicz.
Sędzia Agnieszka Połyniak uznała poddenerwowanie Bożeny Zalewskiej, która tego dnia przywiozła do Banku PKO BP kilkadziesiąt tysięcy złotych na zapłatę podatków, za dowód przesądzający o znieważeniu policjantów.
- Białe jest czarne a czarne jest białe w wymiarze sprawiedliwości Okręgu Świdnickiego. Bożena Zalewska zostaje tu skazana za rzekome inne przestępstwa, które jej się przypisuje - komentuje mecenas Maciej Morawiec.
Przypomnijmy, że przed sądem w Kłodzku Bożena Zalewska została skazana już za rzekome błędne wycofywanie sprzed banku parkowanie. Bo sędzia Joanna Hajduk rzekomo widziała w tym miejscy innego kierowcę, który popełnił wykroczenie. Pisaliśmy o tym w artykułach
A dziś sędzia Agnieszka Połyniak stwierdziła, że pracodawczyni z Kłodzka miała powiedzieć do Wiktora P, że "jest za młody i za głupi". I na tej podstawie skazała ją za znieważenie funkcjonariuszy policji!
Na wniosek Patriot24.net Prokuratura Krajowa bada w tej chwili całościowo postawę prokuratorów Okręgu Świdnickiego. A jak wczoraj oświadczyło Biuro Prasowe Prokuratury Krajowej, badanie rozszerza się o Wymiar Sprawiedliwości Okręgu Świdnickiego, bo artykuły zamieszczone przez Patriot24.net opisują całość skandalicznych interpretacji na korzyść policjantów, którzy wielokrotnie sprzecznie zeznawali w tej sprawie.
- Ponieważ Zbigniew Ziobro jest nie tylko Prokuratorem Generalnym, ale także Ministrem Sprawiedliwości będziemy tę sprawę analizować całościowo- poinformował wczoraj portal Patriot24.net, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Mecenas Maciej Morawiec zapowiedział złożenie kasacji wyroku do Sądu Najwyższego. Jego zdaniem kuriozum polega na skazaniu Bożeny Zalewskiej a jednocześnie odstąpieniu przez sędzię Agnieszkę Połyniak od konieczności przeproszenia rzekomo pokrzywdzonych policjantów.
Prokurator Władysława Kunicka- Żurek po ogłoszeniu wyroku nie chciała rozmawiać z Patriot24.net. Schowała się w sekretariacie Wydziału Karno-Odwoławczego, gdzie wcześniej udał się Przewodniczący tego wydziału sympatycznie uśmiechający się do pani prokurator.
Wszelkie nowe informacje na ten temat będziemy przekazywać na bieżąco również po przez naszego Facebooka
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?